W tym tygodniu na nasze pytania odpowiada Bartek Gola, partner zarządzający SpeedUp Group – funduszu inwestycyjnego specjalizującego się w technologiach informatycznych, e-commerce oraz technologiach mobilnych. Fundusze inwestycyjne coraz mocniej angażują się we wsparcie obecności oraz budowę wizerunku w mediach społecznościowych w kontekście podmiotów z ich portfolio. Wprawdzie ten temat był w tym wywiadzie na drugim planie ale wierzymy, że temat ten będzie stanowił jeden z dynamicznie rozwijających się trendów. Zachęcamy do lektury.
Wiele osób uważa, że o pieniądze na projekt w branży internetowej jest dziś łatwo. Patrząc przykładowo na garść projektów, które uzyskały finansowanie 8.1, ma się wrażenie że wystarczył dopisek „społecznościowy” i projekt wyciągał kilkaset tysięcy zł. Aktualnie, na rynek pracy trafia coraz więcej osób, które do niedawna realizowały nieudane projekty z 8.1. Jaki będzie to miało wpływ na kształt branży w przyszłości? Nie rozpieszczono młodych przedsiębiorców unijnymi pensjami?
BG: Ja tu mam zupełne inne zdanie niż większość branży. 8.1 odpowiada za to, że na rynku mogło się sprawdzić tysiące developerów, managerów, marketingowców. Ok, gdyby te same pieniądze rozdać funduszom wydałyby je w sposób bardziej efektywny. Z drugiej jednak strony uważam, ze program wykształcił kadry dla przyszłych sukcesów. Dam przykład Arka Skuzy, który niezależnie od tego czy SaveUp osiągnie sukces czy nie , jest świetnym młodym managerem. On zaczynał w projekcie 8.1. Tam zebrał pierwsze szlify i tam się uczył i bez tej przygody nie byłoby dziś SaveUp’a.
Tak, to prawda ilekroć oglądam spółkę “po 8.1” jest tam sporo biznesowego tłuszczyku. Rynek to szybko zweryfikuje, uwierz mi bardzo szybko…
Czy mógłbyś wskazać kilka elementów, które w Twoich oczach dyskwalifikują zgłaszającego się do Was przedsiębiorcę? Często się zdarza, że przychodzą do Was kosmici proponujący deal w stylu „mam genialny pomysł, ale powiem Wam dopiero jak zagwarantujecie wejście na poziomie 10 mln dolarów za 30% udziałów”?
BG: Dobra pomijając ewidentnych kosmitów („opisuję w jednym zdaniu pomysł i w 5 kolejnych mailach pytam o wycenę”) dla mnie dyskwalifikuje brak determinacji przy pracy z funduszem, zniechęcanie się, niechęć do słuchania, ewidentny brak determinacji. Wiesz staramy się ciągnąć projekty za uszy. Mamy paradoksalną sytuację, że na kontach leży kasa na inwestycje i nie możemy znaleźć firm / projektów, w które chcemy włożyć kasę.
Jak dla mnie najgorszy sygnał jest taki: mam tu swój biznes albo pracuje w korpo o chciałbym sobie “na boku” zrobić startup. Dla mnie to dyskwalifikuje. Jeżeli Ty w ten projekt nie wierzysz (a brak chęci zaangażowania) to oznacza), to kogo chcesz przekonać?
Podobno do funduszy zgłasza się coraz więcej osób gdzie ludzie/pomysłodawcy są ok, pomysł fajny, ale sugerując się newsami z Techcruncha oczekują kosmicznych pieniędzy za niewielką pulę udziałów. Z drugiej strony, radzi się młodym przedsiębiorcom aby wyglądali na zachód i brali przykład z zagranicznych przedsiębiorców, którzy myślą globalnie. Jakie jest optymalne podejście?
BG: Wycena w momencie inwestycji jest funkcja możliwości i ceny wyjścia. jeżeli proponujesz aby na etapie seed czy start-up wycenę na przykład 3 miliony to musisz przekonać fundusz (generalnie inwestora). że zdołasz zbudować firmę o wielokrotnie wyższej wartości. I tu rodzi się problem. Ile startupów jest sprzedawanych po wycenach powyżej 10 milionów złotych? Kluczem jest zrozumienie, ze fundusz ma pomnażać pieniądze (banał ale często o tym zapominamy), przekonaj, ze pomnożysz swoją wycenę, to jest właściwy język negocjowania. Nie jakieś wydumane wyceny “z Techcruncha” ;-).
Jeździsz dużo po Europie i Świecie, oglądasz i rozmawiasz z przedsiębiorcami z Austrii, Niemiec, czy Hiszpanii. Jak w kontekście tych spotkań oceniasz poziom polskiego przedsiębiorcy. Jakie są nasze mocne strony, a czego nam brakuje?
Nie brakuje nam jakoś specjalnie dużo. Mam wrażenie, ze mamy dobre pomysły, energię, przedsiębiorczość, twarde umiejętności są na naprawdę wysokim poziomie. To czego nam brak to umiejętności sprzedażowe. mam wrażenie że to największa przypadłość, brak umiejętności budowania tzw. trakcji. Mamy mnóstwo świetnych developerów, project managerów i liderów i duży deficyt ludzi, którzy potrafią sprzedawać, ewangelizować, przekonywać. U nas w ogóle sprzedaż jest postrzegana jako “brudne” zajęcie. Coś takiego czego nie jesteśmy godni. Ok, przesadzam ale kierunkowo mam rację.
Czy któreś z Waszych inwestycji generują już przychody? Jeśli tak to jakie (rząd wielkości wystarczy)?
BG: Tak oczywiście, że generują (zdecydowana większość) Większość natomiast, nie jest jeszcze rentowna. Od tego roku fundujemy nagrodę kija hokejowego (tak powinien wyglądać każdy wykres przychodów ;-)) dla spółki z najwyższym przychodem znajdującą się w naszym portfelu. W tym roku wygrała Droppa / Dwie paczki, gdzie mamy około 3 milionów przychodów rocznie.
Jakie są Twoim zdaniem główne wartości związane z monitoringiem Internetu i mediów społecznosciowych lub ogólnie ePR’em z perspektywy funduszu inwestycyjnego?
Chcesz laurki? No dobra ;-). Od lat w rożnych biznesach kupowaliśmy wyniki monitoringu mediów tradycyjnych. Moim zdaniem te biznesy odchodzą w przeszłość. Przy obecnej dostępności treści odredakcyjnych w necie wystarczy krótki kurs korzystania z narzędzia typu Google Alerts. Prawdziwe wartości mogą tworzyć się w social mediach. Siła głosu poszczególnych opinii dzięki narzędziom społecznościowym będzie rosła. Jeżeli jeden konsument może wywołać lawinę to jak możesz tego nie monitorować? Moim zdaniem monitorowanie społeczności będzie ewoluowało w stronę bardzo konkretnych zastosowań / produktów: generowanie leadów sprzedażowych, identyfikowanie kluczowych konsumentów, rozwiązywanie sytuacji kryzysowych etc.
Parę lat temu Paul Graham opublikował listę pomysłów / sektorów, w których są zainteresowani inwestycją. Czy Speedup Group ma konkretne i preferowane obszary inwestycji?
BG: Krótko i konkretnie: aplikacje związane z ochroną zdrowia, social gaming lub gry w ogóle, e-commerce, efektywnościowe modele reklamowe.
No to jeszcze poproszę Cię o wcielenie się na chwilę w rolę wróżki. W ciągu ilu lat polscy przedsiębiorcy wypuszczą projekt, który przebije się do mainstreamowych, zagranicznych mediów, a chłopaki z Techcrunch będą się musieli wręcz prosić twórców o wywiady?
BG: Kiedy, to faktycznie wróżka ale jestem pewny, że się pojawią. Wielu młodszych ode mnie ludzi nie ma tego kompleksu, że wszystko co zagraniczne / “zachodnie” jest lepsze. Oni wiedza, że są tak samo dobrzy jak ich rówieśnicy w Niemczech, UK czy gdziekolwiek. Istnieją różnice potencjału infrastruktury, poziomu nauczania, kapitału kulturowego ale to nie są rzeczy, które uniemożliwiają nam robienie projektów globalnych. Nie chce nawet pisać o Estończykach, ale weźmy taki projekt jak Prezi. Gigantyczny sukces stworzony przez Węgrów…
Nie mamy potencjału kreowania własnych ekosysyetmów (jak Google, Apple czy ostatnio Amazon) spokojnie jednak możemy tworzyć “mniejsze” biznesy, które działają w ramch tych tworzonych wyżej ekosystemów.
Ok powiedzmy 3-4 lata 😉
Dzięki za rozmowę!